Zobacz, jak Tobą manipulują i nie daj się nabrać, bo zaraz będzie za późno. Aktualizacja 2023.
Najczęściej czytane
Ten materiał jest blokowany przez największe korporacje internetowe, a po jego publikacji zasięgi mojego bloga informatycznego z organicznego wyszukiwania i social media spadły o polowe. Czyli, prawdopodobnie, trafiłem w sedno sprawy. Ale, dla mnie, akurat, wolność jest ważniejsza od zasięgów. Dlatego bardzo proszę wszystkich, kto nie chce stracić prawa i wolności, o reposty tego materiału wszędzie gdzie tylko się da. Razem damy Radę!
Klauzula prawna: jeśli komuś z dowolnego powodu nie podoba się dowolna część niniejszego materiału - proszę czytać innych autorów, a ten materiał potraktować jako utwór literacki.
Skąd pochodzi Twoja wiedza?
Droga Czytelniczko, drogi Czytelniku! Czy zdajesz sobie sprawę skąd pochodzi Twoja wiedza (techniczna, medyczna itd)? Czy świadomie podejmujesz wszystkie decyzje? Bo jeśli podejmujesz je w oparciu o informacje z gazet czy telewizora - czy na pewno to są Twoje decyzje? A może ktoś kreuje Ci obraz świata, który nie do końca zgadza się z rzeczywistością? Czy podważasz źródła informacji? Kluczowe jest zadawanie (sobie) właściwych pytań. Skąd pochodzi nasza wiedza? Czy w podejmowaniu decyzji bardziej kierujemy się wiedzą czy wiarą? A jeśli wiedzą, czy na pewno jest ona wiarygodna? Czy na pewno nie jest wiarą?
Jesteśmy notorycznie obrabiani za pomocą socjotechnik, inżynierii społecznej, żółtego dziennikarstwa, troli internetowych, fake newsów, NLP i innych psychotechnik. Ktoś robi swoje interesy (od małych na poziomie lokalnym, do globalnych, geopolitycznych i ogólnoświatowych), a większość z nas jest tylko szarą myszą w cudzym interesie.
Wyobraź sobie że trafiłaś lub trafiłeś do dentysty, a on wiedzę medyczną czerpie z gazet, z telewizora i z wypowiedzi polityków. I jak? A obok, w firmie produkującej samoloty, inżynierowie czerpią wiedzę z YouTube-a. Polecisz? Otóż, zadaj sobie pytanie: dlaczego większość z nas podejmuje codzienne decyzje, opierając się o informacje z telewizora czy wypowiedzi polityków? Ja bardzo nie chcę wchodzić w tematy polityczne, religijne (m.in. te z najnowszej religii 2020-20...), ale wydaje mi się że ktoś już przekroczył czerwoną linię i musimy działać, bo zaraz może być za późno.
Na poniższym obrazku widzisz niektóre źródła wiedzy. Które z nich są Twoje? Z których czerpiesz wiedzę, w oparciu o którą później podejmujesz decyzje?
P.S.: podając ten obrazek też zmanipulowałem Cię, bo część źródeł wiedzy zaznaczyłem na zielono, tak jakby sugerując że tylko to są dobre źródła wiedzy. Ale co to jest dobre źródło wiedzy? Dobre z czyjego punktu widzenia?
Socjotechnika manipulacyjna: czym jest syndrom gotującej się żaby?
Oczywiście, żaby nie katowałem i nie zamierzam tego robić, ale w rożnych źródłach (w tym, w podręcznikach z psychologii) wielokrotnie czytałem że robiono takie eksperymenty: jeśli żabę wrzucić do garnka z wrzącą wodą, to żaba potrafi natychmiast wyskoczyć z garnka i w ten sposób uratuje własne życie. Natomiast, jeśli żabę wrzucić do garnka z zimną wodą i wolno zagotować, to żaba będzie się dostosowywała do temperatury otaczającej jej wody - wolno, małymi kroczkami, podnosząc temperaturę stopień po stopniu - aż nastąpi taki moment kiedy jest już za późno i żaba się ugotuje, czyli straci wszystko.
Przecież, to jest takie proste. Czemu spora część społeczeństwa tego nie widzi? A może chcą być manipulowani, bo ciężko jest podejmować własne decyzje? Nie umiem tego wytłumaczyć.
Zobacz, gdyby uprzednio nie zombując ludzi przez dłuższy czas, nie programując naszych umysłów (czyli nie gotując żaby na wolnym ogniu), od razu nagle w którymś słonecznym dniu powiedzieć: zamykamy granicy między większością państw na świecie, blokujemy ruch lotniczy, blokujemy turystykę, blokujemy wszystkie możliwe sposoby rozrywki, zamykamy salony fryzjerskie (przy czym, w taki sposób że kasjer do fryzjera nie może iść, fryzjer do kasjera może i fryzjer z kasjerem do kościoła też mogą), siłownie, baseny, restauracje - wyobraź sobie gdyby to wszystko zrobić w jednym dniu? Ewidentnie rewolucja na potęgę. Ale czemu jeśli robi się dokładnie to samo, tylko małymi kroczkami, ludzie to tak chętnie łykają?
Otóż, droga Czytelniczko, drogi Czytelniku, nie bądźmy gotującymi się żabami!
Programowanie neurolingwistyczne czyli NLP
Nie rozumiem tych co piszą że celem NLP jest samorozwój, że to miało służyć tylko do psychoterapii, do pomocy ludziom... Przecież, NLP to potężne narzędzie do manipulacji. To trochę jak z reakcją rozpadu jąder atomowych uranu 235 czy plutonu 239 - niby też miało służyć pomocy ludziom, ale wszyscy wiemy czemu służy (nie licząc elektrowni).
Programowanie neurolingwistyczne to jedna z technik manipulacji wyobraźnią, która polega na tym że pod wpływem prostych bodźców zewnętrznych wywołujemy w wyobraźni obrazy i emocje, związane z danym bodźcem. Na przykład, przez kilka miesięcy na początku 2020 roku w większości mediów promowano fałszywa idee że kichanie czy kasłanie przez ludzi jest źródłem wszystkich problemów wszechświata, doprowadzając do tego że kichanie wywołuje w ludziach emocje nienawiści. Jak powiedział jeden mój znajomy, w 2020/2021 latach w sklepie lepiej bąka puścić niż kichnąć. W ten sposób w społeczeństwie skutecznie wypromowano warunkowanie dyskryminacyjne, opierające się o naturalny bodziec, którym jest kichanie. Czy coś się zmieniło w świecie fizycznym - nie! Tylko i wyłącznie została wypromowana idea, a jako bodźca zewnętrznego użyto naturalnego zjawiska, które jest, najprawdopodobniej, starsze od rasy ludzkiej (bo kichają niemal wszystkie ssaki, w tym te które istnieją dłużej od ludzkości). Ale jak się śpi na lekcjach z biologii w podstawówce, to wtedy tak, właśnie, świat wygląda.
Bodziec zewnętrzny (albo, czasem, nawet wewnętrzny - w postaci myśli) w NLP profesjonalnie nazywany jest kotwicą, a proces przywiązywania bodźca do stanu emocjonalnego - kotwiczeniem. W postaci kotwicy może być cokolwiek - kolor, dźwięk, ton rozmowy, światło, zapach, przedmiot, inna osoba, teren, sytuacja, informacja itd. Z resztą, rodzicie i otoczenie (często niechcący) w dzieciństwie nastawiły nam miliard kotwic, ale mniejsza o to. Dobrze jeśli to się robi świadomie, w celu pomocy. Ale, niestety, bardzo często to jest używane do manipulacji - w reklamie, w polityce itd. W dużym skrócie robi się to w następujący sposób: wybranej osobie czy grupie osób (albo, jak to wyraźnie widać, nawet całej rasie ludzkiej) notorycznie opowiada się o jakiejś sytuacji, całkiem przypadkiem pokazując gdzieś w tle kotwicę. Później ofiara na widok (dźwięk, wiadomość, sytuację itd) kotwicy nagłe dostaje stanu emocjonalnego, zaprogramowanego wcześniej przez osobę trzecią.
Jak nie paść ofiarą NLP? Przede wszystkim - dokładnie analizować wszystko co w nas wywołuje te czy inne stany emocjonalne. Najczęstszej jesteśmy programowani na strach, obawę czy nienawiść, bo to są najsilniejsze emocje (jest jeszcze wiele innych, część z nich też są bardzo silne, ale nie ważne). Jeśli odczuwamy te emocje - warto się zastanowić co dokładnie je wywołało w nas, a czasem odkryjemy że nam podstawiano kotwicę, na którą jesteśmy zaprogramowani. Wtedy warto zadać sobie kolejne pytanie - komu to się opłaca. Odpowiedź na tę pytanie czasem doprowadzi nas prosto do pomysłodawcy i wszystko staje się jasne. Czasem, oczywiście, sytuacje są tak pokombinowane (podobno, teraz mamy do czynienia z taką, właśnie, sytuacją) że bardzo ciężko jest dojść do prawdziwego pomysłodawcy.
Dalej będzie przykład - o papierze toaletowym.
Już wielokrotnie wspominałem o tym na blogu informatycznym, ale powtórzę to jeszcze raz: nie znam żadnej technologii, której by ludzkość nie wykorzystała przeciwko sobie. NLP nie jest wyjątkiem.
Czym są fakty, wiedza i wiara?
Faktem jest coś dokonane, co da się obiektywnie i powtarzalnie zmierzyć, zweryfikować. Wszystko czego nie da się powtarzalnie zmierzyć, zweryfikować, sfotografować itd, nie jest faktem, tylko wiarą (nawet w fizyce czy informatyce). Chociaż, co do fotografii też mam wątpliwości, bo będąc, m.in., profesjonalnym fotografem, wiem jak się robi fotografia, jeśli ktoś bardzo chce pokazać coś, czego nie istnieje. Szczególnie, w dobie tak wspaniałych edytorów graficznych, jak Gimp czy Photoshop.
Mianem wiary określiłbym coś, czego nie mogę, nie potrafię albo nie chcę zweryfikować. Czy kosmici istnieją? Ja nie wiem. Mogę wierzyć, albo nie wierzyć w ich istnienie. Ale na pewno nie posiadam żadnej wiedzy na ten temat (nie wiem czy ktokolwiek posiada, może tak, a może nie). To nie jest wiedza, tylko wiara. Czy warto podejmować jakiekolwiek decyzje w oparciu o wiarę? Czasem, dla bezpieczeństwa, być może tak, ale z dużym dystansem.
Jeśli chcę wiedzieć jakie mam napięcie w gniazdku - nie sięgam ani po telewizję, ani po gazety, ani po komentarze pod newsami, tylko biorę woltomierz i mierzę! Jedyny fakt w tej kwestii to wartość wskazywana przez woltomierz, przy czym, pod warunkiem że dany woltomierz jest sprawdzony i prawidłowo skalibrowany, i że potrafimy prawidłowo i bezpiecznie go użyć.
Natomiast, wiedza to zbiór doświadczeń, opartych o wiarygodne, sprawdzone fakty. Wielokrotnie zmierzyłem napięcie w gniazdku, dzięki czemu wiem że najczęstszej wynosi ono coś w okolicy 230 Volt, ale nigdy nie jest dokładnie 230V.
"Wiedza" że w gniazdku jest 230V dalej jest wiarą, bo prawie nigdy nie jest tam dokładnie 230V. Fakt jest taki że napięcie w gniazdku się zmienia, raz jest 215V, a raz 237V i zależy od wielu czynników - od jakości i stanu przewodów, od mocy, stanu i obciążenia szeregu transformatorów które znajdują się pomiędzy elektrownią (lub elektrociepłownia) i naszym gniazdkiem, od obciążenia sieci w budynku, na osiedlu itd. Z resztą, napięcie w gniazdku zależy też od jakości wykonania i stanu najbliższej rozdzielni. Ale na pewno, prawie nigdy nie jest to dokładnie 230V. Raz na jakiś czas, całkiem przypadkiem, można namierzyć dokładnie 230V, jednak wystarczy włączyć czajnik, albo piekarnik, albo odkurzacz i już nie ma 230V. To jest twardy fakt - da się to wielokrotnie zmierzyć i zarejestrować. A to że napięcie w gniazdku skacze w dopuszczalnych granicach - jest naturalne, bo wynika z praw fizyki.
Czym jest inżynieria społeczna?
Pozwolę sobie na zacytowanie Wikipedii. Inżynieria społeczna to "zespół technik służących osiągnięciu określonych celów poprzez manipulację społeczeństwem. Innymi słowy jest to celowe, przemyślane przekształcanie społeczeństwa".
Kluczowe słowo tutaj - manipulacja społeczeństwem.
Inżynieria społeczna jest jednym z najpotężniejszych narzędzi skłaniania ludzi do podejmowania konkretnych decyzji. Inaczej mówiąc, jest wspaniałym sposobem na gotowanie żaby. Internet daje prawie nieograniczone możliwości w tej materii, dlatego socjotechniki w rękach niektórych ludzi albo ugrupowań są cyberbronią, nastawioną przeciwko ludzkości.
Techniki manipulacji społecznej w internecie
Z najbardziej znanymi technikami manipulacji spotykamy się w internecie na co-dzień, chociażby w social media albo w sklepach internetowych. Oto one:
Trolowanie, trolling w komentarzach pod newsami, w social media itd. To jest celowe wprowadzanie czytelnika w błąd, pisanie sztucznych komentarzy w celu podkręcania społecznej opinii. Po prostu ukryta manipulacja. Ktoś zatrudnia armię copywriterów, którzy produkują ogromne ilości postów i komentarzy, żeby inni myśleli że to jest opinia otaczającej ich społeczności i w oparciu o te falszywe dyskusje podejmowali wymuszone decyzje. Osoba pisząca takie treści za wynagrodzenie potocznie nazywana jest trolem.
Szeptanka, czyli płatne, pisane przez copywriterów, opinia o towarze/usłudze/sytuacji. Szeptanka od trolowania różni się tym że szeptanka jest jawną opinią, tyle że sztuczną. Szeptanka w Polsce jest bardzo popularną formą głupiej reklamy. Na pewno każdy z nas wielokrotnie spotykał się z czymś takim, zapisując się na wizytę do lekarza, do mechanika, kupując towar w sklepie internetowym: "ooo... to moja babcia ma taką pralkę, jest super, przez 15 lat działa i ani razu się nie zepsuła", "potwierdzam, moja ciocia też taką ma, sprawuje się idealnie" itd. Albo "ten/ta Pan/Pani lekarz jest extra specjalistą, byłem/byłam wczoraj u niego na wizycie, bezboleśnie usunął/usunęła mi wszystkie zęby", "tak-tak, potwierdzam...", "potwierdzam...", "potwierdzam...". Może trochę przesadziłem, ale mniej-więcej w tym stylu. Czasem ciężko jest odróżnić szeptankę od prawdziwych komentarzy i opinii.
Manipulowanie wynikami wyszukiwania - globalne korporacje, kontrolujące nowoczesne media internetowe podają Ci te wyniki wyszukiwania, które im się opłaca podawać. Na przykład, ten artykuł ciężko jest znaleźć przez wyszukiwarkę, bo ktoś bardzo nie chce żeby te treści poszły w świat. Tak niby wyszukiwarka nie uprawia propagandy, tylko delikatnie podstawiając te wyniki wyszukiwania, które są zgodne z czyimś interesem. To jedna z najpotężniejszych i najniebezpieczniejszych socjotechnik uprawiania propagandy, bo przebija bariery psychologiczne. Jeśli telewizję coraz więcej ludzi kwestionuje, to tutaj wydaje nam się że to, akurat, my znaleźliśmy informację, chociaż wcale tak nie jest.
Manipulowanie postami w social media - ta socjotechnika jest podobna do opisanej w poprzednim punkcie, i jest również bardzo niebezpieczna, bo skutecznie omija bariery psychologiczne sporej części internautów. Ktoś podstawia nam treści zgodne z propagandą, ukrywając te niewygodne (takie jak ten artykuł). Podstawiano nam posty w social media, filmy na platformach filmowych, komentarze itd. Udaje się popularność tych czy innych treści, odpowiednio sortując je, i ukrywając niewygodne, a tak naprawdę wkłada się nam do głowy gówno, żeby my w oparciu o te gówno podejmowali cudze decyzje, zamiast własnych.
Lokowanie - promowanie produktu/usługi/sytuacji z udziałem znanych osób. Mamy do czynienia z dwoma opcjami. Albo pisze się newsa/post/komentarz że znana osoba coś-tam..., przy czym nie koniecznie za zgodą i za udziałem wspomnianej osoby. Czasem po prostu wykorzystuje się znane nazwisko. Albo znana osoba bierze kasę za pokazywanie sytuacji/towaru/usługi w swoich filmikach/postach/artykułach w takim kształcie w którym życzy sobie zleceniodawca.
Hejtowanie - najprawdopodobniej, hejtowanie jest skutkiem ewolucji trolowania. Trolować można cokolwiek, na jakikolwiek temat (na przykład, próbować kreować opinie że ten czy inny kraj ma najlepsze wojsko, albo że ta piekarnia jest lepsza od innej, albo że ta osoba jest taka a nie inna), czyli trolowanie to ogólnie antyspołeczne działanie, manipulacja społeczna. Natomiast, hejtowanie to rodzaj trolowania, skierowany przeciwko konkretnej osobie. Hejtowanie jest aktem masowego (tj na tej że zasadzie co trolowanie) wyrazu zazdrości albo nienawiści wobec konkretnej osoby.
Żółte dziennikarstwo - pisanie nieobiektywnych wiadomości, bez podania uzasadnienia lub z podawaniem uzasadnienia wątpliwej jakości. W tym rodzaju manipulacji społecznej (raczej antyspołecznej) warto zaznaczyć pisanie przez "dziennikarzy" nagłówków w kształcie subiektywnej oceny wątpliwej jakości. Prawdziwy dziennikarz nigdy w nagłówku nie napisze swojej oceny czegokolwiek. Zadaniem dziennikarza jest przedstawianie obiektywnych faktów, a nie podanie własnej oceny lub oceny napisanej przez pracodawcę. Tak zwane żółte newsy często pisze się na zlecenie, odpłatnie, po to żeby zmanipulować społeczeństwem lub po prostu przykuć uwagę (klikbajt) i zarobić kasę na odsłonach strony.
Fake newsy - docelowo nieprawdziwe wiadomości, celem których jest wywołanie konkretnych emocji u społeczeństwa, wprowadzanie ludzi w błąd. Za publikowanie i promowanie fakenewsów przez poważne redakcje (o ile się zgodzą) często płaci się przeogromne pieniądze. A w zasadzie to wszystkie formy manipulacji na szeroką skalę są drogie.
Banowanie niewygodnych autorów, postów, filmów, komentarzy. Tej techniki stosują wielkie znane firmy, udostępniające treść od innych autorów. Jeśli publikowanie wybranych lub wszystkich treści danego autora się nie opłaca lub jest uznawane za sprzeczne z kreowaną opinią - do widzenia, dobranoc. To jest cała demokracja w internecie.
Żółtemu dziennikarstwu i fakenewsom często towarzyszy trolowanie. Czyli mało tego że ktoś zleca pisanie jakichś bzdur, pompuje mnóstwo kasy w oszukańcze działania, to jeszcze na drugim etapie zatrudnia armię copywriterów żeby oni między sobą pod newsem pisali setki komentarzy o określonym charakterze, udając że to normalni ludzie rozmawiają na wybrany temat.
To wszystko działa na wyobraźnię, bo ludzie sklonni potraktować to jako opinię publiczną, chyba że wykryją o co chodzi. Przecież, to jest takie proste...
Manipulacja sztuką: filmy, muzyka, teatr - jakżeż pięknie można zmanipulować... piękno. Tak. Można.
Dlaczego niektóre polityczne reżimy (najczęstszej, dyktatorskie) zakazują produkcji, rozpowszechniania i oglądania niewygodnych filmów? Dlaczego w niektórych krajach obowiązuje zakaz oglądania zagranicznych filmów pod rygorem kary pozbawienia wolności? Dlaczego reżyserowie często są ścigani przez niedemokratyczne reżimy polityczne? Dlaczego niektórzy politycy zlecają produkcję filmów, naświetlających konkretne wydarzenia z olbrzymim zniekształcaniem i zakrzywieniem rzeczywistości? No właśnie... Bo to niesamowita siła. To jest niesamowita siła, kreująca sposób myślenia społeczeństwa.
A posłuchajcie piosenek z krajów totalitarnych - to w ogóle nie mieści się w głowie, bo gruba manipulacja świadomością, nawet nie ukryta.
Podręczniki i prace pseudonaukowe - w tym samym czasie gdyż w 2020 zaczęto agresywnie przekonywać nas do zabiegu medycznego, zaczęto promować nową religię, no to okazuje się że w tym samym czasie powstało mnóstwo prac pseudodoktoranckich, próbujących przekonać nas że jest źle. A jeśli poczytać sobie pracę doktorancką pisaną kilka lat wcześniej, to się okazuje że ten sam temat wyglądał zupełnie inaczej. I to nie chodzi o to że pojawiła się nowa wiedza, a poprzednia była błędna, tylko o to że pracy pisane na zlecenie, żeby naświetlić temat pod tym czy innym kątem. Niestety, to kompletnie niszczy naukę jako instytucję. A jeśli do tego dołożyć płatne wypowiedzi niektórych ludzi posiadających tytuł profesora to o nauce można, niestety, zapomnieć. Nie ma już nauki jako takiej, jest kolejna maszyna do manipulacji, do uprawiania inżynierii społecznej. Czyli wracamy do czasów przed Kopernikiem, Galileuszem itd...
Przepisywanie historii na nowo - w niektórych krajach szkolne podręczniki z historii są przepisywane od nowa co kilka lat - bo co kilka lat zmienia się władza. Sam osobiście doświadczyłem takiego programu szkolnego w którym podręczniki z historii były przepisywane trzy razy (bo za czasów mojej obecności w szkole, w kraju we którym chodziłem do tej nieszczęsnej podstawówki, władza zmieniła się 3 razy). A teraz w niektórych krajach to i w ogóle uczą tych nieszczęsnych dzieci jakiejś wirtualnej rzeczywistości, tj historii której nigdy w rzeczywistości nie istniało - żeby wykształcić nienawiść do pewnych krajów, żeby wykształcić nazizm itd. Zakładam że podręczniki z biologii dla przyszłych pokoleń też są w strefie ryzyka...
Jeśli gotującą się żabę da się skłonić do podejmowania decyzji w oparciu o fałszywe wiadomości, o wiarę zamiast wiedzy, i o emocje, pompowane za pomocą wyżej wymienionych socjotechnik - no to, krok po kroku, da się zmanipulować całą rasę ludzką. Chyba, już się udało, w latach 2020...2021 poszło perfekcyjnie, i to jest bardzo smutne. Tyle że trzeba mieć dobrze rozpracowaną strategię, mnóstwo pieniędzy (być może, wielokrotność rocznego PKB Polski) i trochę czasu, bo żabę gotuje się na małym ogniu.
Psycholodzy mówią że większość decyzji ludzie podejmują w oparciu o emocje, a dopiero potem szukają uzasadnień. A jakie emocje są najsilniejsze? Według wielu badaczy z dziedziny psychologii, najsilniejszymi emocjami są strach i obawa. Teraz rozumiesz po co wybrano akurat ten temat, dlaczego akurat ten a nie inny rodzaj socjotechniki (chodzi mi o lata 2020 i 2021)?
A co jeśli sztucznie zadziałamy na tę emocję, czyli wywołamy obawę? Przy czym, najlepiej, wymyślić coś, czego nie da się zweryfikować, czyli sprzedać emocje na wiarę. Co, właśnie, zostało zrobione z zaskakującą perfekcją. A teraz wgrajmy "trochę" kasy, żeby podpromować na całym świecie dowolny temat, wywołujący mocne emocje, najlepiej strach, obawę i przerażenie jednocześnie. Tylko że podawajmy to wolno, małymi porcjami, bo, broń Boże, gotująca się żaba się obudzi... Czy nie jest to genialne? A wystarczyło by w podstawówce przeczytac podręcznik z biologii i temt by się nie udał.
W żadnym razie nie polecam stosowania w.w. technik - wręcz przeciwnie, opisałem je tylko po to żeby uodpornić moich czytelniczek i czytelników na tego typu działania, żeby nie dali się nabrać.
Czy da się zmanipulować jednocześnie całą rasę ludzką?
Pewnie! Historia ta, oczywiście, jest prawie że całkiem wymyślona.
Słowa kluczowe zmieniłem, bo te dwa na K (C) i na P, promowane przez większość mediów od początku 2020 roku, a i jeszcze na M (czyli ten przedmiot który nie zgodnie z instrukcją przymusowo zakładany nam na twarz), wywołują we mnie objawy cofania się przedwczorajszego śniadania.
Wyobraźmy sobie że ktoś powoli promuje opinie że gdzieś, w którymś kraju, z nieznanej przyczyny podnosi się napięcie w gniazdkach. Ale to gdzieś, nie wiadomo gdzie i tylko na chwilę. Oczywiście, wcześniej wycofano ze sklepów wszystkie multimetry, woltomierze, a Georga Simona Ohma przez wszystkie media głównego nurtu uznano za oszusta.
Przez kolejne parę miesięcy w newsach (podawanych przez wyżej wspomniane media, zgodnie z dobrze zaplanowanym na parę lat do przodu harmonogramem), w social media, w radiu, w telewizji, w komentarzach na wielu blogach ktoś będzie agresywnie opowiadać Ci że mamy duży problem, bo już u nas w sieci krajowej podnosi się napięcie, już teraz mamy 240V w gniazdkach zamiast 230V, ale dla domowego sprzętu jest to bezobjawowe, ponieważ został on zaprojektowany do takich napięć. Dodatkowo, ten ktoś, będzie pokazywał wszędzie to samo zdjęcie spalonego czajnika (nie ważne z jakiej przyczyny). Czerwone paski w większości gazet: "wysokie napięcie w gniazdkach, wyłączajcie domowe sprzęty", "ograniczamy używanie czajników", "nie włączajcie więcej niż 2 sprzęty w jednym pokoju", "odległość pomiędzy czajnikiem a telewizorem minimum 2 metry"... A czajnik... Czajnik... Trzeba w ścierkę na gumkach owinąć go, tak, na wszelki wypadek, bo... Bo co? Bo herbata razi prądem domowników... I tak woltomierze są wycofane ze sklepów, a prawo Ohma uznane za nieważne.
Jednak, pojawia się problem, bo nie wiemy czy naszych komunikatów ktokolwiek słucha, czy ktokolwiek wykonuje nasze polecenia? A może pompujemy kasę w błoto? Przypominam że górne paski na głównej stronie krajowych mediów głównego nurtu (nie mówie już o światowych), slajder na stronie głównej itd - to sa setki tysięcy PLN za dzień publikacji. Jak sprawdzić czy gotująca się żaba, czasem, nie jest już poza garnkiem? Bo wtedy szlag trafi całą naszą strategię, i kasa na promowanie tematu w błoto. Przydał by się jakiś termometr kuchenny do sprawdzenia czy żaba jest już gotowa. Co może być takim termometrem?
Bardzo proste jest: "Halo! Halo! Napięcie w gniazdkach narasta! Zaraz fabryki papieru toaletowego się spalą, szybko wszyscy do sklepu!".
O dziwo, działa, czyli słuchają i wykonują! Albo i wcale nie dziwne, bo jeśli ktoś dobrze zna psychologię, socjotechniki manipulacyjne i ma dobrze rozpracowaną strategię wraz z odpowiednim budżetem na reklamy - czemu nie? Aktualizacja o papierze toaletowym z marca 2021 - na końcu materiału.
Przez kolejne 2 miesięcy spamujemy: "Halo! Halo! Mamy 280V w gniazdkach", "mamy 280V", "W następnym miesiącu będzie 350V". Nie ważne skąd o tym wiemy, skoro i tak nie potrafimy określić przyczyny, ale gotująca się żaba nie zadaje niewygodnych pytań, czyli jest ok.
A żeby przekonać podatnika, puśćmy po całym mieście, a lepiej po wszystkich dużych miastach w kraju (albo i na całym świecie, Ziemia i tak jest mała), samochody z napisem "Usługi elektryka 24x7", niech jeżdżą z jednego końca miasta do innego i piszczą kogutem (bo mogą, są uprzewilejowane, przecież to elektrycy), przez wszystkie centralne ulicy 24x7. Oczywiście, kosztem podatnika. 1 taki samochód ma pojawiać się na 10 000 mieszkańców na godzinę. Przy czym, 1 na 30 kierowców niech jeżdżą w rękawicach zgodnych ze standardem PN-EN 60903:2006, butach zgodnych z PN-EN 20345:2012 i taki strój gumowy, zabezpieczający przed porażeniem prądem do 11 kV. I obowiązkowo włączone światło w kabinie podczas jazdy, bo to zabawnie wygląda, przecież inaczej nikt go nie zobaczy w tym pięknym stroju (nie ważne że on wtedy nie będzie widział ani drogi, ani pieszych).
I tu przychodzi nowy audytor-doradca i mówi: ale zobaczcie ile żab macie poza garnkiem!
Następny komunikat (bo nie panujemy nad sytuacją, jesteśmy ignorowani przez niektórych gotujących się żab, więc trzeba udawać że to, akurat, my luzujemy obostrzenia): "Słuchajcie, napięcie w gniazdkach powoli wraca, jest już 240V, więc możecie czajnik podsunąć bliżej do telewizora, a jeśli gotujecie wodę w lesie to te ścierkę na gumkach z czajnika też możecie zdjąć" (jak później się okaże - na chwilę). Później znów 280V, później znów 240V - czyli huśtawka na rozrywkę. Podobno, wytresowana żaba lepiej smakuje...
W międzyczasie piorun gdzieś strzeli w źle uziemione przewody na wsi (przecież to się regularnie zdarza od czasu jak ludzkość zaczęła używać elektryczności, ale nie ważne), zostanie zniszczona stara pralka z czasów PRL, którą właściciel i tak chciał wymienić, ale z tego (zdjęcia pralki) zrobi się gigantyczne medialne wydarzenie, jedno i to samo zdjęcie spalonej pralki będzie przez kilka następnych miesięcy krążyło po całym internecie i wszystkich mediach. Chyba że, ewentualnie, dla wiarygodności, dokupi się parę innych zdjęć na Shutterstocku.
Później znów "wróci" (wg mediów i polityków, bo elektrycy, chyba, wszyscy na urlopie), do 280V, jeszcze później do 350V. Tyle że teraz ścierka na czajnika już powinna być certyfikowana, trzeba założyć na niego specjalną termościerkę za 1999 zł netto + VAT, ale to drobiazg.
W kilku zakładach gastronomicznych (bo w tej, akurat, historii, one jeszcze działają, w odróżnieniu od rzeczywistości 2020...2021) już zaczynają produkować sos do gotujących się żab. A przy okazji, sprzedają lodówki po 99 999.99 zł netto, bo sos trzeba przechowywać w odpowiedniej lodówce. No, cóż, marża na sosie i na lodówkach nie do porównania, ale nie ważne. Kucharze już składają zamówienia, w przedsprzedaży. Koszt tych wyspecjalizowanych lodówek to itak NFZ pokryje, więc w porządku.
Kolejne komunikaty, kolejne i kolejne... Już połowa gospodarki zniszczona - przez skoki prądu, oczywiście (a Wy co pomyśleliście?). Kolejne termokoszulki na czajnik... Już koszulka nie pomaga, trzeba specjalnej certyfikowanej kurtki, bo raptem zysk na koszulkach spada... 4999zł netto za kurtkę do czajnika? Ale to drobiazg, gotująca się żaba i tak wszystko łyknie. A, i jeszcze jedno, jeśli chodzi o sos do gotujących się żab - potrzeba nowej dawki co pół roku, bo inaczej nie smakuje. A tak, na marginesie, wyobrażasz sobie oczy sprzedawcy w prawdziwym sklepie, gdy mówisz "Proszę Pana/Pani, czy ma Pan/Pani certyfikowaną termokurtkę do czajnika"? A teraz "to" jest normalne... Widzisz, technologia (manipulacji) rozwija się tak szybko że jeszcze rok temu nie mogłem sobie nawet wyobrazić tego co dzisiaj widzę na ulicy na co-dzień. Kiedyś-kiedyś myślałem że kaganiec jest dla psa i było to dla mnie oczywiste, jednak, po latach okazało się że jestem w błędzie. Teraz to każdy "musi" mieć na buziach przekaz medialny - masz Pan "obowiązek", bo kara za niezakładanie... I tak małymi krokami korporacje farmaceutyczne robią swoje. Jak łykają - czemu nie?
Niby 4 500 000 lat rozwoju Homo Sapiens, a ta oto sytuacja wskazuje na to że, chyba, albo nie 4 500 000 lat albo nie Sapiens...
Teraz do zombowania nie trzeba nawet telewizji, wystarczy popatrzeć na osobę obok na ulicy - prawie każdy niesie na własnej twarzy przekaz medialny dla innych. Sami się zombujemy nawzajem! Perpetuum mobile! Czy nie jest to genialne? Ale, chyba nie jest, bo są jeszcze trzeźwi ludzie, i jest nas coraz więcej (czyli Konwój Wolności) - to niezmiernie cieszy w tej sytuacji.
Jak nie trudno wywnioskować, gotującą się żabę zabiła nie temperatura wrzącej wody, nie prąd w tej prawie że wymyślonej historii, tylko błędne decyzje, oparte o produkowanej przez kogoś błędnej opinii. I tylko to...
Na koniec, żeby nie było, komunikat formalny: nie wzywam do lekceważenia tematu chorób (gdyby ktoś tak to odebrał), tylko do analizy faktów i do podejmowania własnych decyzji w oparciu o fakty, a nie o wiarę. Nie pozwólcie im przywrócić niewolnictwo (pod pretekstem medycznym, cyfrowym albo jakimkolwiek innym).
Jakich lekcji nie odrobiliśmy w podstawówce?
Jeśli serio, wygląda na to że wielu z nas w podstawówce, niestety, zignorowało kilka lekcji z biologii, chemii i fizyki. Mam nadzieję że jeszcze, jednak, da się nadrobić brak tak podstawowej wiedzy...
Ile to potrwa?
Nie wiemy, bo nie rozumiemy do końca o co chodzi. Sprytni cwaniacy... Dobrze zakręcili...
Jest przypuszczenie, że chodzi o Agendę 2030. Jeśli nawet tak, na szczęście, ludziom mało co idzie zgodnie z planem, więc nie ma powodu żeby tym razem poszło lepiej. Cele z Agendy 2030 brzmią pięknie, ale jaka jest/będzie implementacja poszczególnych punktów w poszczególnych państwach? Może to, właśnie, jest już implementacja? Jest, również, przypuszczenie że kryptowaluty też są elementem implementacji dokumentu, o którym mowa wyżej. Oczywiście, dalej nie wiemy, ponieważ są to tylko przypuszczenia, a ja nie chcę wchodzić w teorie spiskowe.
P.S.: stanem na lipiec 2023 okres (kagańcowy) niby minął, ale czy nie mają w kolejce zaplanowanej powtórki i po co to zrobili - do końca nie wiemy. Na pewno wiemy kto to promował, bo jak blokują autorów którzy nawet delikatnie dotknęli tematu no to jest oczywiste czy ten kto blokuje myślących inaczej bierze udział w interesie czy nie. Czy chodziło im tylko o podział zysków ze sprzedaży dziwnej substancji, czy o coś innego, a zyski przy okazji... Może też była (i czy dalej jest?) na stole opcja zmiany systemu prawa... Ciężko powiedzieć, może kiedyś się dowiemy.
A propos papieru toaletowego (aktualizacja, dnia 2021-03-28)
Pamiętacie o kotwicy w rozumieniu NLP? Pamiętacie co się działo w sklepach dokładnie rok temu (szczególnie, z papierem toaletowym)? A teraz zobaczcie te newsy, z końca marca 2021:
Mam nadzieję że tym razem to jest oczywiste dla większej liczby ludzi i powtórki w sklepach nie będzie... Bo 2 razy łyknąć to samo to bym bardzo źle o nas świadczyło. A może, właśnie, ktoś testuje - czy jesteśmy aż na tyle głupi że łykniemy dokładnie to samo po raz drugi?
Mała prośba
Droga Czytelniczko! Drogi Czytelniku! Jeśli uważasz że ten materiał jest wart uwagi Twoich znajomych - proszę o repostowanie, share`owanie go wszędzie gdzie tylko się da, bo razem jesteśmy siłą. Dziękuję za wsparcie.
A przy okazji napisz w komentarzu co o tym sądzisz.
Reklamy sanitaryzmu 2023 ruszyły (aktualizacja 2023-03-14)
Dnia 2023-03-14 ponownie się uaktywnili promotory medycznego totalitaryzmu i cyfrowego niewolnictwa i eksperci od manipulacji, bo zapłacili za newsy w kilku krajach:
To są krajowe media głównego nurtu. Jak obstawiacie, czy zapłacili za publikacje również światowym mediom i zaraz będzie promowane wszędzie czy tylko tym krajowym?
Jeśli znalazłe[-a]ś w tekście, literówkę, błąd stylistyczny albo inny błąd językowy - bardzo proszę o napisanie poprawki w komentarzu pod artykułem albo przez formularz kontaktowy. Dziękuję!
Komentarze
Jeśli jednak chodzi o istnienie innych cywilizacji we wszechświecie to już nie jest kwestia wiary lecz statystyki. Założenie, jakoby istnieje tylko jedna cywilizacja jest szczytem ignorancji w dodatku bardzo groźnym dla niej . Wiedza teoretyczna na ten temat istnieje i jest dość powszechna. Zgrabnie przedstawił ową teorię Cixin Liu w powieści "Ciemny Las". To tylko teoria. Tak. I oby jeszcze jak najdłużej !
Wiem że wywalam otwarte drzwi i płacę za to znaczącą stratą zasięgów, bo zagraniczne wyszukiwarki i social media strasznie boją się tego typu publikacji. Ale ja się nie boję pisać, bo stać mnie na stratę zasięgów z wyszukiwarki. Jeśli ten materiał pomoże chociażby jednej osobie przetrzeć oczy i podjąć własną, właściwą decyzję - już było warto poświęcić te zasięgi.
A propos zasięgów - z wykształcenia jestem inżynierem, nauczono mnie że jeśli jakiś system nie spełnia oczekiwań, to go się albo naprawia albo wymienia. Otóż, myślę że wymiana nieudolnych systemów to tylko kwestia czasu, jak mocno bym interesanci starych systemów się nie upierali. Nie wiem czy nie czas na nową nieocenzurowaną wyszukiwarkę, nowe typy zasobów nieocenzurowanej komunikacji, być może odpornych na smutnych panów i pań...